top of page

ADNOTACJA

Zaktualizowano: 28 sty



Odkąd pamiętam, 

Buzowała we mnie krew. 

Za dnia w półbieli, w półróżu 

Potrafiłam wykrzesać 

Na wpół chaosu 

Z nutą spojrzeń na zegarek. 


Nie wytłumaczę tego, 

Jak uciekał mi Czas. 


Czułam się najswobodniejszym 

Człowiekiem na ziemi. 


W drodze do pracy, z pracy

Muzyka w słuchawkach. 

Co by się stało, jakbym nagle 

Z nadmiaru poruszeń

Zaczęła tańczyć na środku chodnika? 


Nawet mąż nie zna takiej mnie, 

Która w samotności w domu

Tańczy przed lustrem 

I na środku salonu.


Która chwyci w dłoń 

Zakreślacz jak mikrofon 

I ukłoni się do pustki. 


Siedź prosto. 

Nie dyskutuj. 

Nie ośmieszaj się, 

Dziecko. 


Trwam w szklanej kuli, 

Gdzie w mętnej wodzie 

Wciąż wiruje brokat

I mam w sobie znacznie więcej niż

Delikatność uśmiechu

I rzucone w dal przekleństwo

Gdy dość.



fot. A. Mańturzyk

17 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page